Rodzaj gry: FAMILIJNA
Liczba graczy: 2 - 5
Czas gry: 25 minut wg producenta (potwierdzam)
Pudełko i wydanie
Średniej wielkości pudełko pełnej jest tekturowych kwadratów z grafikami rodem z Małego Księcia. Na wszystko jest miejsce w wyprasce, nie ma zastrzeżeń.
Rozgrywka
W grze każdy buduje sobie swoją własną planetę B-612. Jak to w Małym Księciu - mamy i róże, i baobaby, i wulkany, i węże, i owce, i jeszcze więcej.
Musimy tak ułożyć kawałki naszej planety, żeby na koniec mieć jak najwięcej punktów. Kafelki dzielimy na te z bokami (prawymi i lewymi), środkiem oraz te z postaciami (będą w czterech rogach).
Pierwszy gracz decyduje, który kawałek planety wszyscy będą budować i bierze tyle kafelków danego typu ilu jest graczy. Wybiera dla siebie jeden kafelek, kładzie go przed sobą formując planetę oraz wskazuje, który gracz będzie wybierał jako kolejny. Jest to bardzo ważne, bo ostatni gracz bierze to co mu zostanie, na pocieszenie zostając pierwszym graczem w następnej kolejce. W ten sposób możemy wmanewrować graczy w posiadanie rzeczy, których wcale nie chcą - na przykład zbyt dużej liczby baobabów. Na punktację w grze duży wpływ mają też postacie, bo np. latarnie będą bezużyteczne bez latarnika.
I tak sobie budujemy aż każdy będzie miał całą planetę (16 kafelków).
Mechanika jest bardzo prosta, ale gra wymaga myślenia i kombinowania. Na pewno dobrze sprawdzi się jako gra rodzinna, ale wymaga od dzieci umiejętności liczenia. W gronie dorosłych grało nam się bardzo dobrze.
Moim zdaniem (3/5)
Mam słabość do Małego Księcia, który jest książką, do której lubię wracać. Miło było się przenieść w ten świat dzięki grze. Rozgrywka jest stosunkowo szybka, zasady proste, nie ma w niej przestojów. Warto zagrać.
Liczba graczy: 2 - 5
Czas gry: 25 minut wg producenta (potwierdzam)
Pudełko i wydanie
Średniej wielkości pudełko pełnej jest tekturowych kwadratów z grafikami rodem z Małego Księcia. Na wszystko jest miejsce w wyprasce, nie ma zastrzeżeń.
Rozgrywka
W grze każdy buduje sobie swoją własną planetę B-612. Jak to w Małym Księciu - mamy i róże, i baobaby, i wulkany, i węże, i owce, i jeszcze więcej.
Musimy tak ułożyć kawałki naszej planety, żeby na koniec mieć jak najwięcej punktów. Kafelki dzielimy na te z bokami (prawymi i lewymi), środkiem oraz te z postaciami (będą w czterech rogach).
Pierwszy gracz decyduje, który kawałek planety wszyscy będą budować i bierze tyle kafelków danego typu ilu jest graczy. Wybiera dla siebie jeden kafelek, kładzie go przed sobą formując planetę oraz wskazuje, który gracz będzie wybierał jako kolejny. Jest to bardzo ważne, bo ostatni gracz bierze to co mu zostanie, na pocieszenie zostając pierwszym graczem w następnej kolejce. W ten sposób możemy wmanewrować graczy w posiadanie rzeczy, których wcale nie chcą - na przykład zbyt dużej liczby baobabów. Na punktację w grze duży wpływ mają też postacie, bo np. latarnie będą bezużyteczne bez latarnika.
I tak sobie budujemy aż każdy będzie miał całą planetę (16 kafelków).
Mechanika jest bardzo prosta, ale gra wymaga myślenia i kombinowania. Na pewno dobrze sprawdzi się jako gra rodzinna, ale wymaga od dzieci umiejętności liczenia. W gronie dorosłych grało nam się bardzo dobrze.
Moim zdaniem (3/5)
Mam słabość do Małego Księcia, który jest książką, do której lubię wracać. Miło było się przenieść w ten świat dzięki grze. Rozgrywka jest stosunkowo szybka, zasady proste, nie ma w niej przestojów. Warto zagrać.
Komentarze
Prześlij komentarz