Rodzaj gry: IMPREZOWA
Liczba graczy: 4 - 50
Czas gry: różnie bywa (producent sugeruje 2 godziny)
Pudełko i wydanie
Dość porządne karty zapakowane są w niewielkie metalowe pudełko. Gra z założenia jest towarzyską i takie wydanie sprawia, że łatwo ją wszędzie ze sobą zabrać.
Zasady gry są banalnie proste - każdy z graczy otrzymuje jedną kartę z zadaniami do wykonania. Każda karta to 3 zadania o różnym poziomie trudności i różnej liczbie punktów do zdobycia.
Zadania należy wykonać tak, aby pozostali gracze nie zorientowali się, że to co robimy, nie wynika z naszego naturalnego zachowania. Jeśli zostaniemy zdemaskowani (ktoś powie "Daję głowę, że wycierasz nos dlatego, że masz takie zadanie") nie dostajemy nic, za to 2 punkty trafiają do przeciwnika. Nie można jednak podważać wszystkich słów czy gestów współgraczy, gdyż fałszywe oskarżenie to utrata 1 punktu.
I to cała gra - kto w ustalonym czasie (instrukcja sugeruje 2 godziny) zdobędzie największą liczbę punktów, ten wygrywa.
Gra toczy się przy okazji wykonywania innych czynności - rozmów, gier w inne tytuły czy grillowania.
I właśnie to "przy okazji" jest zarówno zaletą, jak i wadą tego tytułu.
Plusem jest to, że "Daję głowę" nie angażuje nas w 100%, jak czynią to inne gry planszowe. Spędzamy czas tak, jakbyśmy robili to bez rozgrywki, zerkając, czy osoby z naszego towarzystwa nie robią czegoś dziwnego.
A dlaczego wada? Grałam tylko raz i wyglądało to tak: najpierw wszyscy byli bardzo przejęci i główkowali co tu zrobić, żeby wykonać swoje zadania. Następnie pojawiły się pierwsze próby ich wykonania, które w większości przypadków skończyły się zdemaskowaniem, bo wszyscy byli czujni. Po tej fali wszyscy zaczęli rozumieć, że nie można tak od razu wszystkiego robić i należy odczekać chwilę, uśpić czujność innych. Nastąpiła przerwa, wszyscy wrócili do normalnego trybu funkcjonowania i jakoś zapomnieli, że powinni na coś zwracać uwagę i tyle. Wszystko rozeszło się po kościach. Prawdopodobnie nie trafiłam na właściwych ludzi do tej zabawy, ale to też pokazuje, że nie jest to gra dla wszystkich. Wymaga właściwego podejścia i dużo chęci. Same zadania do wykonania są też bardzo nierówne. Te najtrudniejsze są często na tyle odjechane, że albo od razu było widać, że są wykonywane jako część polecenia, albo niektórzy w ogóle zrezygnowali z ich wykonania.
Moim zdaniem (2/5)
W gronie, w którym grałam, "Daję głowę" się nie sprawdziło. A są to ludzie, którzy lubią gry towarzyskie (np. "Time's up", "Activity", "Czarne historie")
i w wiele tytułów miały okazję zagrać.
Nie jest wykluczone, że następna rozgrywka będzie bardzo udana i zmienię zdanie, na razie jednak dość niska ocena.
PS
Grałam drugi raz i znów nie wypaliło.
Liczba graczy: 4 - 50
Czas gry: różnie bywa (producent sugeruje 2 godziny)
Pudełko i wydanie
Dość porządne karty zapakowane są w niewielkie metalowe pudełko. Gra z założenia jest towarzyską i takie wydanie sprawia, że łatwo ją wszędzie ze sobą zabrać.
RozgrywkaZasady gry są banalnie proste - każdy z graczy otrzymuje jedną kartę z zadaniami do wykonania. Każda karta to 3 zadania o różnym poziomie trudności i różnej liczbie punktów do zdobycia.
Zadania należy wykonać tak, aby pozostali gracze nie zorientowali się, że to co robimy, nie wynika z naszego naturalnego zachowania. Jeśli zostaniemy zdemaskowani (ktoś powie "Daję głowę, że wycierasz nos dlatego, że masz takie zadanie") nie dostajemy nic, za to 2 punkty trafiają do przeciwnika. Nie można jednak podważać wszystkich słów czy gestów współgraczy, gdyż fałszywe oskarżenie to utrata 1 punktu.
I to cała gra - kto w ustalonym czasie (instrukcja sugeruje 2 godziny) zdobędzie największą liczbę punktów, ten wygrywa.
Gra toczy się przy okazji wykonywania innych czynności - rozmów, gier w inne tytuły czy grillowania.
I właśnie to "przy okazji" jest zarówno zaletą, jak i wadą tego tytułu.
Plusem jest to, że "Daję głowę" nie angażuje nas w 100%, jak czynią to inne gry planszowe. Spędzamy czas tak, jakbyśmy robili to bez rozgrywki, zerkając, czy osoby z naszego towarzystwa nie robią czegoś dziwnego.
A dlaczego wada? Grałam tylko raz i wyglądało to tak: najpierw wszyscy byli bardzo przejęci i główkowali co tu zrobić, żeby wykonać swoje zadania. Następnie pojawiły się pierwsze próby ich wykonania, które w większości przypadków skończyły się zdemaskowaniem, bo wszyscy byli czujni. Po tej fali wszyscy zaczęli rozumieć, że nie można tak od razu wszystkiego robić i należy odczekać chwilę, uśpić czujność innych. Nastąpiła przerwa, wszyscy wrócili do normalnego trybu funkcjonowania i jakoś zapomnieli, że powinni na coś zwracać uwagę i tyle. Wszystko rozeszło się po kościach. Prawdopodobnie nie trafiłam na właściwych ludzi do tej zabawy, ale to też pokazuje, że nie jest to gra dla wszystkich. Wymaga właściwego podejścia i dużo chęci. Same zadania do wykonania są też bardzo nierówne. Te najtrudniejsze są często na tyle odjechane, że albo od razu było widać, że są wykonywane jako część polecenia, albo niektórzy w ogóle zrezygnowali z ich wykonania.
Moim zdaniem (2/5)
W gronie, w którym grałam, "Daję głowę" się nie sprawdziło. A są to ludzie, którzy lubią gry towarzyskie (np. "Time's up", "Activity", "Czarne historie")
i w wiele tytułów miały okazję zagrać.
Nie jest wykluczone, że następna rozgrywka będzie bardzo udana i zmienię zdanie, na razie jednak dość niska ocena.
PS
Grałam drugi raz i znów nie wypaliło.
Komentarze
Prześlij komentarz