Przejdź do głównej zawartości

Potwory w Tokio

Rodzaj gry: STARCIE POTWORÓW (BIJATYKA)

Liczba graczy: 2 - 6

Czas gry: 30 minut wg producenta (często mniej)

Pudełko i wydanie

Gra mieści się w stosunkowo niedużym pudełku, z komiksowym rysunkiem tytułowych potworów niszczących Tokio. Okładka przyciąga wzrok i sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z bijatyką.
W środku wszystko ładnie uporządkowane. Grube żetony (ale z tendencją do rozwarstwiania się), kostki (trochę zbyt duże i niewygodne), plansza (ładna, ale niekoniecznie potrzebna, o czym dalej) i karty (dość cienkie).
Ogólnie, mimo małego narzekania z mojej strony, gra wydana jest całkiem dobrze.



Rozgrywka

Każdy z graczy wybiera swojego potwora, którym będzie walczył o dominację. Tytułowe potwory różnią się jedynie wyglądem, nie posiadają żadnych unikalnych mocy. Każdy z graczy startuje z ustaloną liczbą punktów życia i zerowym doświadczeniem i rusza w bój. Wygra ten, kto pierwszy zdobędzie 20 punktów doświadczenia lub pozostanie sam na placu boju. 
Mechanika opiera się o rzuty sześcioma kośćmi, na których widnieją specjalne symbole:
Cyfry 1, 2 i 3 pozwalają zdobyć punkty doświadczenia (trzy jedynki to 1 punkt, trzy dwójki 2 punkty itd. Każda dodatkowa kostka z takim samym numerkiem, przykładowo czwarta jedynka to dodatkowy punkt.)
Serca pozwalają się nam leczyć.
Pazury zadają rany.
Pioruny dają energię, za którą można później kupić karty specjalne.

Jak to wygląda? Rzucamy wszystkimi kośćmi maksymalnie trzy razy, zostawiając sobie te, których wynik nas satysfakcjonuje. Po trzecim rzucie (lub gdy powiemy sobie dość) stosujemy się do wyniku, czyli jeżeli przysługują nam punkty doświadczenia, to je sobie dopisujemy, jeżeli możemy się wyleczyć to leczymy i tak dalej.
Najważniejsza jest jednak walka z potworami.
Mamy planszę, na której są tylko 2 pola, przy czym drugie wykorzystujemy, gdy graczy jest 5 lub 6. Jeżeli na którymś z pól stoi potwór, to znaczy, że jest on w Tokio, a reszta jest poza miastem. Dlatego plansza jest właściwie niepotrzebna, potworki równie dobrze mogą stać na środku stołu, ale z planszą jest ładniej ☺. 

Ten gracz, który jako pierwszy wyrzuci symbol łapy z pazurami, musi wejść do miasta. Otrzymuje za to 1 punkt doświadczenia. Od tej pory każdy jego atak rani wszystkie potwory przebywające poza Tokio, ale niestety wszyscy inni ranią jego. Dodatkowo będąc w mieście nie można się leczyć, więc długi pobyt wśród wieżowców nie jest wskazany. Jednak wytrwanie każdej pełnej rundy nagradzane jest kolejnymi dwoma punktami doświadczenia, więc mamy coś za coś. Sami nie możemy miasta opuścić, możemy to zrobić tylko wtedy, gdy ktoś nas zaatakuje, wtedy zamieniamy się miejscami z agresorem.
I tak sobie trwa walka na śmierć i życie, zdecydowanie łatwiej wyeliminować konkurencję, niż zdobyć wymagane doświadczenie.
Dla urozmaicenia można kupować karty umiejętności. Część z nich daje nam pewną moc na stałe, inne są jednorazowe. Zdecydowanie warto w nie inwestować i w ten sposób zwiększać siłę naszego potwora.

Gra się bardzo szybko, nie ma czasu na nudę (chyba, że czyjś potwór zginął i trzeba czekać aż gra się skończy). Nie ma tu miejsca na specjalne strategie i główkowanie. Autor postawił na dobrą zabawę i ta sztuka mu się udała.

Skalowalność

Im więcej osób tym weselej. Przy 5-6 graczach odrobinę zmieniają się zasady - w Tokio może przebywać nawet dwóch graczy, więc i zniszczenia są na większą skalę. Zdecydowanie nie jest to gra dla 2 osób (chociaż można), najlepiej zebrać co najmniej 4.

Losowość

Bardzo duża losowość, bo mechanika oparta jest o rzuty kośćmi. Na szczęście te rzuty są pod pewną kontrolą, a dodatkowo możemy skorzystać z kart umiejętności więc nie wszystko zależy od szczęścia. 


Dla kogo ta gra?


Dla wielbicieli japońskich kreskówek i Godżilli ;-) Gra jest bardzo lekka i mało skomplikowana. Świetnie nadaje się dla dzieci (8+), jak i dorosłych. Trzeba tylko pamiętać, że jest to niewymagająca gra imprezowa oparta na interakcji negatywnej. Grę można porównać do oglądania kreskówki (nie ze względu na mechanikę, a poziom rozgrywki). 

Moim zdaniem (4/5)


Pierwszy raz grałam na Festiwalu GRAMY w Gdańsku, na stoisku wydawcy. Potwory spodobały mi się bardzo i teraz mam już własny egzemplarz :-) 
To lekka, łatwa i przyjemna gra imprezowa. Łatwo nauczyć innych i wciągnąć ich do grania. Jeżeli macie znajomych, którzy lubią w ramach przerwy zagrać w coś nieskomplikowanego, a dającego sporą frajdę, to powinniście się bardzo dobrze bawić.
Tylko pamiętajcie, że to rozgrywka typu gracz kontra gracz, czyli ogromne pokłady interakcji negatywnej.
"Potwory z Tokio" to polska Gra Roku 2014. 


ZALETY:
- bardzo łatwa do nauczenia
- ma dużą regrywalność
- daje dużo frajdy
- bardzo ładna i kolorowa  

WADY:
- bardzo losowa 
- dla niektórych może być zbyt prosta
- gdy ktoś przegra musi czekać aż inni skończą (na szczęście zwykle całkiem krótko)





Kostki do gry - duże i niezbyt dobrze się toczące
Kostki oznaczające zdobywaną energię
Tytułowe potwory
 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jungle speed

Rodzaj gry :  IMPREZOWA Liczba graczy :  2 - 20 Czas gry :  ok. 10 -15 minut 1 rozgrywka (ale nigdy się na jednej nie kończy) Pudełko i wydanie Gra mieści się w kartonowym pudełku dość kiepskiej jakości, ale to nie przeszkadza, bo w środku znajduje się lniany woreczek na karty i totem, a on się świetnie nadaje do przechowywania i zabierania na imprezy. Karty mają niestandardowe wymiary i są kwadratowe, na szczęście całkiem porządne i dobrze znoszą godziny grania.

Jumanji

Rodzaj gry : PRZYGODOWA Liczba graczy : 2 - 4 (najlepiej mieć jeszcze kilku graczy zapasowych) Czas gry : producent nie precyzuje, ale może ciągnąć się latami Pudełko i wydanie Na wydanie nie można narzekać. Pudełko jest drewniane, rzeźbione (dość ciężkie). Elementy bardzo porządne, tylko sama plansza wygląda dość ubogo i nie zapowiada emocji, które nas czekają. Plansza w czasie rozgrywki

Konwentowe króciaki

Raz w roku w grudniu jeżdżę na mój ulubiony konwent – Nordcon. Zazwyczaj cały czas spędzam tam siedząc w sali z planszówkami (wyjątek stanowi turniej piłkarzyków :-)  ). Wybór tytułów jest zwykle ogromny, a że impreza ma zacnych planszówkowych sponsorów, to i nowości jest sporo. Chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z gier, w które miałam okazję zagrać podczas ostatniego Nordconu. Część z nich jest nowa, część niekoniecznie, ale ja miałam okazję zagrać w nie po raz pierwszy. Każdy akapit to jedna gra, więc nie ma potrzeby czytania wszystkiego – można sobie poskakać po tytułach ;-)