Przejdź do głównej zawartości

Multiuniversum

Rodzaj gry: KARCIANA

Liczba graczy: 1 - 5

Czas gry:  30 - 45 minut (prawda)
Pudełko i wydanie 
Na razie miałam okazję pograć w wersję PnP (Print and Play), gdzie na pewno widziałam finalne grafiki. Nie wiem natomiast jak duże będzie pudełko czy jakiej jakości będą karty. Napiszę coś więcej jak będę miała okazję się przekonać.

Rozgrywka
"Multiuniversum", jak sama nazwa wskazuje, to gra o pizzy... a tak naprawdę była nią w pierwotnym zamyśle autora - Manuela Correi (gra nazywała się wtedy "Pizza-go-round"). Po rozpoczęciu współpracy z wydawnictwem Board&Dice tematyka została kompletnie zmieniona, a z tego co czytałam, to i mechanika uległa wygładzeniu. Patrząc jak teraz ta gra wygląda, to myślę, że wyszło jej to tylko na dobre. Duża w tym robota Piotra Uzdowskiego, który jest autorem pięknych ilustracji.

Zgodnie z opisem, w grze wcielamy się w naukowców CERN-u, którzy pracują nad wehikułem czasu. Maszyna po wielu miesiącach zostaje zbudowana, a podczas jej uruchomienia, dość niespodziewanie, otwierają się portale do innych wymiarów. Wszystko świetnie, ale po drugiej stronie żyją niezbyt sympatyczne istoty, które tylko czekają, aby wtargnąć do naszego świata. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko pozamykać portale i ocalić Ziemię. Można tego dokonać przeciążając transformatory.

Tak to wygląda od strony klimatyczno-fabularnej, a teraz trochę o mechanice. Bez względu na liczbę graczy na stole wyłożonych jest zawsze pięć kart transformatorów, a przy każdym z nich leżą cztery karty światów alternatywnych. Gracze, dzięki kartom akcji, będą starali się zebrać narzędzia konieczne do zamknięcia portali. Wygra ta osoba, która na koniec zdobędzie najwięcej punktów. Te otrzymuje się za zamknięte portale (im więcej narzędzi do tego potrzeba tym więcej punktów), a dodatkowe bonusy przysługują za zamknięcie trzech portali jednego typu lub pięciu różnych. To drugie jest znacznie łatwiejsze do osiągnięcia, bo typów światów jest dziesięć, z czego tylko pięć ma po trzy karty.Gra się kończy, gdy wyczerpie się odpowiednia (zależna od liczby graczy) liczba stosów portali.

Na każdej karcie akcji jest zawsze pięć czynności, które możemy wykonać, ale umieszczonych w różnej kolejności. Chodzi o to, że każda akcja przypisana jest (numerem i kolorem) do jednego z transformatorów i możemy użyć tylko takiej, która wiąże się z tym, przy którym stoi nasz pionek. Czyli trzeba być w odpowiednim miejscu we właściwym czasie. A co można zrobić? Dobrać nowe karty, przejść do innego transformatora, aktywować jego moc, odzyskać dowolną kartę ze stosu tych odrzuconych czy zamknąć portal. Pisałam, że do tego ostatniego potrzebujemy narzędzi. Ich ikony widnieją również na kartach akcji - mamy więc do wyboru - wykonać czynność lub odłożyć sobie kartę na bok jako narzędzie (wierzcie mi - czasami to spory dylemat). Zamknięcie równoległego świata to zebranie kart (od jednej do trzech) ze wskazanymi ikonami i wykonanie stosownej akcji. Najlepiej zanim inni nas ubiegną :-)

Napisałam, że można wykonywać wyłącznie czynności przypisane do transformatora przy którym stoimy. Ale i te urządzenia pozwalają na ciekawe zagrania (po aktywacji ich mocy). Możemy zmieniać ułożenie kart światów na wybranym stosie, zamieniać portale pomiędzy transformatorami, dobierać karty itp. Dzięki temu możemy nie tylko pomóc sobie w zdobywaniu punktów, ale i całkiem ładnie poprzeszkadzać innym - wszystko zależnie od obranej taktyki. 

Gra daje dużo możliwości, ale nie generuje przestojów (mimo tego, że czasem trudno podjąć decyzję, którą kartę zagrać), wszystko dlatego, że karty nie są na wagę złota - krążą dość szybko, trzeba tylko umiejętnie nimi żonglować. 

W grze mamy kilka wariantów rozgrywki. Solo - z wykorzystaniem wirtualnego gracza, który co turę dostaje narzędzia i zamyka co może (wcale nie jest z nim łatwo wygrać). 
Gra krótsza - do każdego transformatora przypisany jest jeden portal mniej. Gra zaawansowana ("Zabójcze portale") - tracimy na koniec gry te portale, które mają identyczne symbole z tymi, które zostały niezamknięte.

Skalowanie

Przy dwóch graczach mamy rozgrywkę mocno taktyczną. Przy większej liczbie tak naprawdę trzeba zamykać cokolwiek byle szybko, żeby nas inni nie ubiegli, mniej tu miejsca na planowanie.

Losowość

Duża, jak to w karciankach. Na szczęście nie zauważyłam, żeby zwycięstwo zależało od szczęścia w kartach (choć to zawsze trochę pomaga).

Dla kogo ta gra?

Dla osób szukających stosunkowo szybkiej gry, wystarczająco łatwej, żeby każdy mógł do niej usiąść, a jednocześnie angażującej. W "Multiuniversum" można grać w skupieniu główkując, a można też podejść do niej na luzie, pograć i porozmawiać - w zależności od potrzeb. Tak samo można skalować sobie poziom interakcji - grać złośliwie lub skupić się na sobie. Z tego względu odnajdą się w niej zarówno początkujący, jak i zaawansowani gracze.

Moim zdaniem (4/5)

Tu się wahałam, bo zdania moich znajomych były podzielone. Paniom się podobało bardziej niż panom (trochę dzięki demonicznym misiowi i królikowi), ale ogólnie wrażenia wszystkich były bardzo pozytywne. A skoro to mój blog i subiektywne oceny, to zostaje ta wyższa. Ogromną zaletą tego tytułu są grafiki, na które aż chce się patrzeć. Mnie się podoba to, jak mocno można tu kombinować. Dostanie potrzebnych kart wcale nie jest takie trudne i zależy bardziej od graczy niż od szczęścia. Można się skupić na sobie, można przeszkadzać innym - poziom interakcji zależy od przyjętego stylu gry. Ja też mam słabość do gier, w których zbieramy kolekcje, więc to dla mnie dodatkowy atut. W momencie pisania tej recenzji gra w przedsprzedaży kosztuje 40 zł - w takiej cenie to aż żal nie dać jej szansy.

Zalety:
- piękne grafiki
- proste zasady, a dużo kombinowania


Wady:
- w pełnym składzie osobowym trudno jest coś zaplanować, mniej jest taktyki


Gra w toku (foto Board&Dice)

Światy alternatywne (foto Board&Dice)

Rozłożenie początkowe (foto Board&Dice)




Komentarze

  1. To prawda. Graficznie jest wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda ciekawie, bardzo pozytywnie i zachęcająco ją opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię gry, w których można dużo kombinować. Fajnie to wygląda :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście piękna grafika i bardzo dobry opis gry :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię gry, w których można dużo kombinować - to daje mi możliwość eksperymentowania i odkrywania nowych strategii, co sprawia, że każda rozgrywka jest unikalna i interesująca. Fajnie to wygląda, gdy można wykorzystać swoją kreatywność i zdolności strategiczne, aby osiągnąć zamierzone cele w grze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jungle speed

Rodzaj gry :  IMPREZOWA Liczba graczy :  2 - 20 Czas gry :  ok. 10 -15 minut 1 rozgrywka (ale nigdy się na jednej nie kończy) Pudełko i wydanie Gra mieści się w kartonowym pudełku dość kiepskiej jakości, ale to nie przeszkadza, bo w środku znajduje się lniany woreczek na karty i totem, a on się świetnie nadaje do przechowywania i zabierania na imprezy. Karty mają niestandardowe wymiary i są kwadratowe, na szczęście całkiem porządne i dobrze znoszą godziny grania.

Jumanji

Rodzaj gry : PRZYGODOWA Liczba graczy : 2 - 4 (najlepiej mieć jeszcze kilku graczy zapasowych) Czas gry : producent nie precyzuje, ale może ciągnąć się latami Pudełko i wydanie Na wydanie nie można narzekać. Pudełko jest drewniane, rzeźbione (dość ciężkie). Elementy bardzo porządne, tylko sama plansza wygląda dość ubogo i nie zapowiada emocji, które nas czekają. Plansza w czasie rozgrywki

Konwentowe króciaki

Raz w roku w grudniu jeżdżę na mój ulubiony konwent – Nordcon. Zazwyczaj cały czas spędzam tam siedząc w sali z planszówkami (wyjątek stanowi turniej piłkarzyków :-)  ). Wybór tytułów jest zwykle ogromny, a że impreza ma zacnych planszówkowych sponsorów, to i nowości jest sporo. Chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z gier, w które miałam okazję zagrać podczas ostatniego Nordconu. Część z nich jest nowa, część niekoniecznie, ale ja miałam okazję zagrać w nie po raz pierwszy. Każdy akapit to jedna gra, więc nie ma potrzeby czytania wszystkiego – można sobie poskakać po tytułach ;-)