Rodzaj gry: KOOPERACYJNA
Liczba graczy: 2 - 4
Czas gry: 30 minut wg producenta (i tak faktycznie wyszło)
Pudełko i wydanie
Grę dostajemy w niezbyt dużym metalowym pudełku Kartoniki, z których składamy planszę są grube i ładnie ilustrowane. Bardzo dobre wrażenie robią figurki skarbów.
Rozgrywka
Wyruszamy na Zakazaną Wyspę po skarby. Niestety wyspa tonie, a my musimy znaleźć skarby i odlecieć helikopterem z przestani zanim całkowicie pogrąży się w otchłani.
Plansza układana jest losowo z 24 pól wyspy. To na pewno zaleta gry, bo każda rozgrywka jest unikalna. Gracze wcielają się w poszukiwaczy skarbów o unikalnych zdolnościach każdy. Ich celem jest zabranie wszystkich czterech skarbów - aby to zrobić należy mieć 4 karty z symbolem danego skarbu i stać na odpowiednim polu planszy.
Gracze przemieszczają się po polach, które są w międzyczasie zalewane przez wodę. Tereny podmokłe można umacniać, aby nie znalazły się zbyt szybko pod wodą, zalane tereny stają się niedostępne i usuwane są z gry. Może to doprowadzić do podziału wyspy na małe wysepki i uwięzienia graczy.
Jeżeli gracze posiadają wszystkie skarby to udają się do Przystani Głupców skąd mogą helikopterem opuścić wyspę - i wygrać.
Przegrać można łatwiej - gdy Przystań zatonie, gdy nie da się już zebrać wszystkich skarbów, bo zatonęły kluczowe miejsca na wyspie, gdy któryś z graczy utonie (pole na którym się znajduje zostanie zatopione, a gracz nie ma już gdzie uciec) oraz gdy poziom wody osiągnie stan krytyczny.
Gra jest bardzo podobna do "Pandemica", tylko gra się szybciej i (chyba) dużo łatwiej. Wolę "Pandemica" zdecydowanie.
Moim zdaniem (2/5)
Grałam tylko raz w 4 osoby na początkującym poziomie trudności. Zaletą gry jest jej prostota - bardzo szybko zrozumieliśmy zasady i mogliśmy szukać skarbów na wyspie. Rozgrywka była jednak bardzo prosta i nieemocjonująca. Możliwe, że sprawił to niski poziom trudności lub wyjątkowo szczęśliwe rozłożenie pól planszy. Tego niestety nie wiem, nie mam porównania. Wygraliśmy szybko i odłożyliśmy grę na bok. Jak będę jeszcze miała okazję to dam jej drugą szansę, bo lubię gry kooperacyjne i może okaże się, że jednak wcale tak łatwo nie jest.
Liczba graczy: 2 - 4
Czas gry: 30 minut wg producenta (i tak faktycznie wyszło)
Pudełko i wydanie
Grę dostajemy w niezbyt dużym metalowym pudełku Kartoniki, z których składamy planszę są grube i ładnie ilustrowane. Bardzo dobre wrażenie robią figurki skarbów.
Rozgrywka
Wyruszamy na Zakazaną Wyspę po skarby. Niestety wyspa tonie, a my musimy znaleźć skarby i odlecieć helikopterem z przestani zanim całkowicie pogrąży się w otchłani.
Plansza układana jest losowo z 24 pól wyspy. To na pewno zaleta gry, bo każda rozgrywka jest unikalna. Gracze wcielają się w poszukiwaczy skarbów o unikalnych zdolnościach każdy. Ich celem jest zabranie wszystkich czterech skarbów - aby to zrobić należy mieć 4 karty z symbolem danego skarbu i stać na odpowiednim polu planszy.
Gracze przemieszczają się po polach, które są w międzyczasie zalewane przez wodę. Tereny podmokłe można umacniać, aby nie znalazły się zbyt szybko pod wodą, zalane tereny stają się niedostępne i usuwane są z gry. Może to doprowadzić do podziału wyspy na małe wysepki i uwięzienia graczy.
Jeżeli gracze posiadają wszystkie skarby to udają się do Przystani Głupców skąd mogą helikopterem opuścić wyspę - i wygrać.
Przegrać można łatwiej - gdy Przystań zatonie, gdy nie da się już zebrać wszystkich skarbów, bo zatonęły kluczowe miejsca na wyspie, gdy któryś z graczy utonie (pole na którym się znajduje zostanie zatopione, a gracz nie ma już gdzie uciec) oraz gdy poziom wody osiągnie stan krytyczny.
Gra jest bardzo podobna do "Pandemica", tylko gra się szybciej i (chyba) dużo łatwiej. Wolę "Pandemica" zdecydowanie.
Moim zdaniem (2/5)
Grałam tylko raz w 4 osoby na początkującym poziomie trudności. Zaletą gry jest jej prostota - bardzo szybko zrozumieliśmy zasady i mogliśmy szukać skarbów na wyspie. Rozgrywka była jednak bardzo prosta i nieemocjonująca. Możliwe, że sprawił to niski poziom trudności lub wyjątkowo szczęśliwe rozłożenie pól planszy. Tego niestety nie wiem, nie mam porównania. Wygraliśmy szybko i odłożyliśmy grę na bok. Jak będę jeszcze miała okazję to dam jej drugą szansę, bo lubię gry kooperacyjne i może okaże się, że jednak wcale tak łatwo nie jest.
Mam podobne odczucia, a w Zakazaną Wyspę grałam już nie raz i nie dwa. Owszem, można w nią przegrać :) Ale częściej się wygrywa, mało tego, ostatnie kilka ruchów przed wygraną można często przewidzieć, dlatego faktycznie, jest zdecydowanie mniej emocjonująca. Pandemic jest za to nieprzewidywalny, można wygrać dosłownie w ostatnim ruchu, albo odwrotnie - przegrać będąc już bardzo blisko.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z tego powodu nie dałam (na razie) tej grze drugiej szansy, zakupem dla siebie też nie jestem zainteresowana. Natomiast Pandemica lubię, tylko mam z nim ten problem, że moi znajomi z którymi gram, za nim nie przepadają niestety.
UsuńMoja opinia jest wprost przeciwna. W pierwszej kolejności miałam okazję zagrać w Zakazaną wyspę i jeśli poziom trudności ustawi się na średni lub elitarny nie tak łatwo jest wygrać (choć rzeczywiście można przewidzieć część sytuacji, które nastąpią). W Pandemię zagrałam 3 razy i podobnie, jak Wy do Zakazanej wyspy, ja nie mam ochoty wracać do Pandemii, tym bardziej,że udało nam się wygrać już przy drugiej rozgrywce, podczas gdy "w zakazaną" musieliśmy zagrać przynajmniej 5-6 razy. Przewidywalność wydaje się być porównywalna, w jednej dotyczy terenów (kafelków), które będą zalane w drugiej zarażonych miast. Jedynym elementem na rzecz Pandemii jest zarażenie połączonych miast w przypadku "nadmiernego" zarażenia występującego w wylosowanym mieście.
UsuńPonadto Zakazana wyspa wydaje mi się znacznie ładniej wydaną (bardziej dopracowaną) grą od Pandemii, choć pewnie nie każdemu na tym zależy.
Szkoda, że okazała się zbyt prosta i nie wrzało od emocji :)
OdpowiedzUsuń