Sobota to był dla mnie trzeci i zarazem ostatni dzień na targach, bo w niedzielę z samego rana musiałam już wracać do Polski. W sumie nawet nie żałuję, bo w sobotę zrobiło się naprawdę bardzo tłoczno. I nie chodzi tu nawet o dostęp do stolika, bo z tym różnie bywało już od samego początku, ale o zwykłe przemieszczanie się po halach. Nagle poczułam się jak na stacji metra w godzinach szczytu. Oczywiście nie wszędzie było aż tak źle, jednak zdecydowanie dawało się odczuć, że to weekend, ludzie mają wolne i chcą spędzić ten czas przy planszówkach.
Moje subiektywne recenzje gier planszowych